Dlaczego wybierając partnera na
resztę życia, wybieram tego, a nie innego? Dlaczego mając wybór decyduję się na
życie z tym, a nie innym mężczyzną? Wybieram tego, kogo kocham, a nie tego, z
kim daleko zajdę. Wybieram tego, do którego przez resztę życia chcę się stawać
podobna. Nie tego, z którym wiele osiągnę, który będzie jak partner w biznesie.
Ale tego, z którym będę stawać się bardziej sobą, będę coraz bliżej prawdy o
sobie, będę lepiej rozumieć samą siebie. Tego, z którym nie boję się dzielić
myśli, głębokich pragnień, zaskakujących marzeń. Jak to się dzieje, że mając
realny wybór pomiędzy dwoma partnerami, wybieram tego, a nie tego drugiego?
Według różnych kryteriów wybiera i
dobiera się ludzi do różnorodnych zadań czy działań. Inaczej wybiorę partnera
do założenia firmy, inaczej partnera do napisania książki, inaczej partnera do
zorganizowania koncertu, a zupełnie inaczej partnera na całe życie, towarzysza
do końca dni na tej ziemi, rodzica dla naszych dzieci.
Męża wybieram dla niego samego, dla
jego osoby, dla jego człowieczeństwa. To miłość wybiera tego człowieka. A w tej
miłości mieści się bardzo wiele. Dialog,
który daje możliwość poznania człowieka, który jest szczery i prowadzony w
atmosferze zaufania. Szacunek dla
odrębności osoby, szczególnie, gdy partner musi podjąć decyzję dotyczącą samego
siebie. Jedność, gdy planuje się
przyszłość. Wyrozumiałość w bardziej
humorzasty dzień. Zaufanie, którego
nie trzeba wystawiać na próbę. Wiara,
że w byciu razem jest głęboki, metafizyczny sens. Radość z możliwości dzielenia się dobrem. Podziw dla talentów i umiejętności partnera. Wsparcie w doświadczaniu życia. Bliskość, która łączy i sferę ciała, i sferę psychiki. Empatia jako troska o zrozumienie ukochanej
osoby. Każdą z tych cech można rozwinąć i szeroko omawiać, ale to nie jest
miejsce na to. Te cechy (choć to oczywiście nie są wszystkie, bo każda para kochających
się ludzi dodałaby jakieś swoje) wskazują na charakter relacji, na bazie której
można tworzyć małżeństwo. Nie biznes – MAŁŻEŃSTWO.
Karol Wojtyła bardzo trafnie opisał
wybór osoby, która ma stać się partnerem na całe życie. Napisał tak:
Wybiera się drugą osobę, ale wybiera się w
niej poniekąd drugie „ja”,
tak jakby się wybierało siebie w drugim i
drugiego w sobie.
Dlatego właśnie z obu stron musi mieć wybór
nie tylko naprawdę osobisty charakter,
ale też rzetelne znamię osobowe.
Przynależeć do siebie mogą tylko takie
osoby,
którym obiektywnie dobrze jest być ze sobą.
Człowiek bowiem zawsze przede wszystkim jest
sobą („osoba”),
aby zaś mógł nie tylko być z drugim,
ale co więcej – żyć nim i dla niego,
musi w jakiś sposób wciąż odnajdywać siebie
w nim, a jego w sobie.
Miłość jest niemożliwa dla bytów, które są
wzajemnie nieprzeniknione –
tylko duchowość i związana z nią
„wewnętrzność” osób
stwarza warunki wzajemnego przenikania się,
tak że mogą one wzajemnie żyć w sobie i
wzajemnie też żyć sobą.
Obecność tego drugiego człowieka w
życiu musi być obecnością dobrą, pozytywnie wpływającą na moją osobę. Im dłużej
przebywam z jakimś człowiekiem, tym bardziej oboje stajemy się do siebie
nawzajem podobni. Nabieramy podobnych grymasów twarzy, pewnych gestów, często i
reakcji, powszechnie znane są wspólne powiedzonka. Czy chcę z biegiem czasu być
coraz bardziej taka jak on? Niech partner mnie ciągnie do góry, a nigdy nie
ściąga w dół. Niech jego cechy będą dla mnie wzorem, niech ich w nim pragnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz